Sezon otwarty, majówka za nami, a w ostatnich dniach w Nowym ZOO trochę się pozmieniało, czas więc najwyższy wsiąść na rower i ruszyć na wyprawę. Najlepiej w środku tygodnia, gdy zwiedzających jest nieporównywalnie mniej i można w ciszy i spokoju zwiedzić całe ZOO i przyjrzeć się bliżej jego mieszkańcom. Choć – zważywszy że sezon w toku – szkolnych wycieczek uniknąć się nie da…
Postanawiamy zatem najpierw zrobić „klasyczny rekonesans Mrówkojada”, czyli obejść sobie całe ZOO, a na deser przejechać się kolejką. Żar z nieba co prawda się nie leje, ale pogoda jest na tyle znośna, że uzbrojeni w aparaty i wodę w plecaku ruszamy w teren – pierwszy raz po majówce, kiedy to miał miejsce masowy najazd zwiedzających. My woleliśmy sobie wtedy odpuścić i wpaść do ZOO, gdy będzie trochę mniej ludzi, a więcej zwierzaków:).
KANGURY jak KOSIARKI i EMU PĘDZIWIATR
Już na samym początku spaceru niespodzianka – na wybiegu, zwykle zamieszkiwanym przez kangury olbrzymie szare, spotykamy…dwa emu.
Z kolei na sąsiednim wybiegu, zajmowanym jeszcze kilkanaście dni temu przez emu właśnie, mieszka teraz grupa kangurów:
Te przenosiny jak się okazuje służą i jednym, i drugim. Widać to zwłaszcza po emu, które zyskały sporo miejsca, dzięki czemu mogą w pełni rozwinąć…nogi – mamy wówczas okazję zobaczyć, jak szybkie to ptaki:
Na krótkich dystansach emu potrafi osiągnąć prędkość nawet 50 km/h – na powyższym filmie było niewiele mniej:).
Powodem przenosin jest…zbyt wysoka trawa na dawnym wybiegu emu, którą zająć ma się teraz grupa kangurów właśnie – posłużą jako żywe kosiarki do trawy:).
Przyznacie – kangur w wysokiej trawie wygląda bardzo efektownie:
Choć i na piasku wyglądają uroczo:
MARABUTY NA SWOIM
Na nowym wybiegu, między wybiegiem kangurów a wolierą dzioborożca białodziobego, zadebiutowały w końcu dwa marabuty afrykańskie. Samiec, starszy, który w poznańskim ZOO mieszka już od lat, oraz jego nowa partnerka, młoda samica, która przyjechała do Poznania w połowie listopada minionego roku z ZOO w Cottbus. Późną jesień, zimę i wczesną wiosnę oba ptaki spędziły w sąsiednich wolierach na zimowisku, gdzie mogły się ze sobą zapoznać. Teraz zamieszkały na nowym wybiegu, po raz pierwszy razem.
Samiec marabuta zamieszkiwał wcześniej wybieg sawanny afrykańskiej, razem z zebrami i strusiami. Teraz oba marabuty będą miały do dyspozycji – tylko dla siebie – kilkaset metrów kwadratowych w dość spokojnym rejonie ZOO. Wszyscy mają nadzieję, że tak korzystne warunki sprawią, że para zbliży się do siebie na tyle, że niebawem będziemy mogli liczyć na małe marabuty:). Tym bardziej, że Pan Marabut od wielu już lat czeka na swego potomka – z poprzednią partnerką niestety nie udało mu się go doczekać – poprzednia samica marabuta jakiś czas temu zmarła. Nowa Pani Marabutowa jest jeszcze bardzo młoda i wyjątkowo chętna do zabawy – cały czas żwawo biega po wybiegu, podchodzi nawet do barierki, jest bardzo ciekawska i – co najważniejsze – na krok nie odstępuje swojego partnera.
Czekamy, co z tego wyniknie…
NOSOROŻEC W BŁOCKU i DZICY LOKATORZY W ZOO
Majowa pogoda niestety nas nie rozpieszcza – nie jest tak ciepło, jakbyśmy sobie tego życzyli, a poza tym pada jak w październiku (doskwiera zwłaszcza wtedy, gdy pędzi się kilka kilometrów do ZOO na rowerach:). Niektórym jednak wcale to nie przeszkadza, a efekt deszczu – woda, w połączeniu z podłożem – ziemią- daje zachwycający dla niektórych zwierzaków efekt – błoto. Jak powszechnie wiadomo, błoto uwielbiają nosorożce białe:
Widok taplającego się w błocku nosorożca – bezcenny:).
Przy okazji podziwiania drugiego największego mieszkańca poznańskiego ZOO warto rozejrzeć się dookoła – można wtedy dostrzec wielu znacznie mniejszych jego mieszkańców, którzy niekoniecznie są wpisani na listę lokatorów ZOO.
Uważny poszukiwacz zwierzaków może wówczas dostrzec rudych drzewołazów:
oraz spacerowiczów nieszczególnie szybkich:
GRYZOŃ JAK WOMBAT, CZYLI KURURO POKAZUJE TWARZ
Poznański pawilon małych ssaków jest miejscem niezwykłym – spośród ponad 20 jego mieszkańców, aż 12 to gatunki eksponowane tylko w poznańskim Nowym ZOO. Jednym z nich jest tajemniczy kururo. Tajemniczy, bo nigdy wcześniej nie udało nam się go dobrze zobaczyć – zawsze chował się pod sianem albo w którymś z wąskich a krętych korytarzy. Aż do dzisiaj!
Oto kururo!
Gdy tylko wychylił się z norki i pokazał „swoją twarz”, od razu skojarzył nam się z wombatem:). Nie ma jednak wątpliwości, że kururo to nie torbacz, a gryzoń. W warunkach naturalnych zamieszkuje górskie hale i łąki w Chile. W ogrodach zoologicznych są bardzo rzadkie – oprócz Poznania jeszcze tylko 4 inne ogrody mają go w swojej kolekcji.
Żyje w dużych koloniach, które wspólnie zamieszkują obszerne nory. Prawie całe życie spędza pod ziemią, tylko w nocy wychodzi na powierzchnię. Znany jest z tego, iż…wydaje bardzo melodyjne głosy. Nam niestety nie udało się ich usłyszeć, ale i tak udało nam się zobaczyć małą próbkę jego innych umiejętności – kopania i…szybkiej ucieczki:)
W Poznaniu jest para tych wspaniałych zwierzaków – już niebawem napiszemy o nich nieco więcej.
HERKULES vs MODLISZKA
Tymczasem w pawilonie insektarium mała przeprowadzka – nową „współlokatorką” herkulesów, największych chrząszczy świata, została bowiem modliszka patyczakowata – przyznać trzeba, iż tworzą bardzo malowniczą parę:).
JAK ONI WCINAJĄ – czyli śniadanie w ZOO
Pora na „małe co nieco”, czyli zwierzaki w porze śniadaniowej. Tak się bowiem składa, że udało nam się podpatrzeć kilka zwierzaków podczas posiłku.
Wśród nich ostronosy białonose, zajadające się przeróżnymi owocami:
norka europejska, która za owocami raczej nie przepada, ale gustuje w czymś bardziej…mięsnym:
Aż ciarki przechodzą…
i wreszcie dzioborożec abisyński, o budzącym uznanie imieniu Generał:
Nie mamy pewności, co Generał miał właśnie w dziobie, pamiętamy jednak, że wśród jego przysmaków są m.in. owady i inne niewielkie zwierzęta…
Partnerka Generała, o równie ciekawym imieniu – Nożyczki (oto odpowiedź dlaczego:) – spacerowała dostojnie kilka metrów dalej.
ZMIANY NA SAWANNIE
Zmienił się także nieco wybieg sawanny afrykańskiej. Przenosiny marabutów na oddzielny wybieg spowodowały, że można było zmniejszyć nieco jej teren, cofając ogrodzenie o kilkadziesiąt metrów w górę. Efekt tego przesunięcia wygląda tak:
Wcześniej ogrodzenie biegło wzdłuż ścieżki. Wchodząc na samą górę, mamy możliwość zobaczenia leżącego naprzeciwko wybiegu Ameryki Południowej z niespotykanej dotąd perspektywy:
Poza tym mamy możliwość zobaczenia mieszkańców sawanny z nowego miejsca. Możemy więc zobaczyć m.in. spacerujące zebry Grevy’ego:
lub parę strusi afrykańskich, podczas toalety upierzenia:
ZMIANY W PAWILONIE ZWIERZĄT NOCNYCH
Wizyta w pawilonie zwierząt nocnych to żelazny punkt każdej wyprawy do ZOO. Niecały miesiąc temu opisaliśmy Wam to miejsce i jego mieszkańców bardzo szczegółowo, dziś czas na małą aktualizację, w ostatnich dniach bowiem niektóre zwierzaki przeniosły się na nowe wybiegi, pojawił się też jeden nowy lokator!
Tym nowym mieszkańcem jest tenrek zwyczajny, całkiem spory (do 40 cm długości) ssak owadożerny, z rodziny tenrekowatych. Niestety, nie udało nam się go dziś zobaczyć – widocznie krył się w gęstej trawie, albo smacznie spał w ukryciu.
Tenreka możemy zobaczyć w dużej wolierze po prawej stronie pawilonu. Jego współlokatorem jest galago małouchy. Pojawienie się tenreka w pawilonie wywołało lawinę przeprowadzek zwierzaków. I tak:
– pancerniki bolita przeniosły się z woliery, dzielonej wcześniej z galago małouchym (a zajmowanej obecnie przezeń i tenreka właśnie) do woliery zajmowanej wcześniej przez kanguroszczury. Ich nowymi współlokatorami są teraz rudawki nilowe
– z kolei kanguroszczury przeniosły się do największej woliery w pawilonie, zajmowanej dotychczas przez galago senegalskie i rudawki nilowe.
KRÓL ZOO, czyli PAW W PEŁNEJ KRASIE
Zaglądamy wreszcie do Dziecięcego ZOO, gdzie panuje wyjątkowy spokój – szkolne wycieczki rozjechały się kolejkami po całym ZOO, a w samym ogródku opadły już emocje związane z niedzielnym piknikiem. Ku naszemu zdumieniu, spotykamy tu dwa ptasiory, które wybrały się najwidoczniej w odwiedziny do mieszkańców ogródka dziecięcego. Pierwszym jest wylegujący się w trawie…łabędź:
a drugim paw indyjski, który jest najbardziej „wolnym” mieszkańcem ZOO – spotkać można go dosłownie wszędzie. Na początku wyprawy np. siedział sobie na murku przy basenie fok:
Jak gdyby nigdy nic spacerował sobie w okolicy chatki królików i świnek morskich. Straciliśmy go z oczu tylko na chwilę, kiedy poszliśmy zobaczyć jak też rośnie Mała Mi (oj, rośnie!), a gdy spojrzeliśmy na niego znowu (kręcił się wtedy przy wybiegu kurek ozdobnych) zobaczyliśmy coś takiego:
Widok zapierający dech w piersi – tym bardziej że jakoś nigdy nie udało się nam go zobaczyć w takiej pozie. Robi wrażenie, nie ma co!
Co ciekawe, mieliśmy także możliwość zobaczyć, jak wygląda paw z rozwiniętym ogonem (a właściwie trenem, utworzonym przez wydłużone pióra pokryw nadogonowych) „od tyłu” – przyznać trzeba, widok niecodzienny a wielce interesujący:)
Ogon-nie ogon – jakkolwiek niesamowicie efektowny, ale też dość trudny w utrzymaniu, a już zwłaszcza przy poruszaniu się – w takiej pozie paw może co najwyżej „drobić”:
Na sam koniec wyprawy postanawiamy jeszcze uważnie przyjrzeć się legendarnej już, nowej kolejce i wpaść do otwartej 1 maja Motylarni. O tym jednak, jaka w „praniu” jest nowa kolejka i co ciekawego można zobaczyć w Motylarni, napiszemy jutro!
Tyle na dziś!
To sa inne tenreki. W „myszach” mieszkał tenrek mniejszy (Echinops telfairi), w „nocnym” zamieszkały Tenrec ecaudatus czyli kretojeże bezogonowe zwane tentrekiem zwyczajnym.
Zgadza się! Dziękujemy za uwagę – już poprawione!