Zapraszamy na wiosenną relację z wizyty w toruńskim Ogrodzie Zoobotanicznym, autorstwa naszego terenowego korespondenta Wojtka.
Pięć tygodni temu zaprezentowaliśmy Wam kilka zdjęć z zimowego jeszcze toruńskiego zoo, dziś prezentujemy znacznie bogatszą fotorelację – i to w wiosennym już nastroju!
(Tekst oraz zdjęcia są autorstwa Wojtka – Mrówkojad dokonał niezbędnej redakcji tekstu – bez ingerowania w jego styl – oraz doboru i podpisu zdjęć).
Do wejścia docieram ok. godz. 11.30, świeci słońce i jest dość ciepło. Nie mogę się doczekać wizyty u Nufiego i Wolty, gdyż podczas mojej ostatniej wizyty jeszcze spali. Aby zaostrzyć apetyt, o niedźwiedziach himalajskich napiszę na koniec, powiem tylko, że poczuły już wiosnę.
Ale nie tylko one. Po wybiegu żwawo biegają mundżaki chińskie, choć niektóre pozostają w domku.
Moją uwagę przyciąga jednak para rysi euroazjatyckich. Zarówno samica, jak i samiec są mocno pobudzone wzajemną obecnością. Wyginam się jak mogę, aby zrobić zdjęcie przez oczko siatki, bo jak zwykle w szybie odbija się słońce.
Następnie odwiedzam kuraki. Większość z nich chowa się jeszcze w tylnych częściach wolier. Na szczęście ich honoru broni paw rozkładając swoje pióra.
Również mandarynki są wdzięcznym obiektem do oglądania i fotografowania. Następnie ruszam do herpetarium. Tu zaczyna się próba zrobienia zdjęcia wciąż uciekającej pigmejce, ale jakoś daję radę.
Również tamaryny i marmozety szaleją w pomieszczeniach. Zapewne lada dzień wypuszczone zostaną do wolier zewnętrznych.
Po zabawie „znajdź kameleona” wychodzę prosto do mini zoo. Jedna z młodych kóz szybko przybiega, żeby się ze mną przywitać, niestety – nie mam dla niej jedzenia.
Mijam kozy syryjskie i owce czterorogie i spotyka mnie nieoczekiwana niespodzianka. W swoim domku przy matce leży mały osiołek.
Niestety, szybko dowiaduję się, że przychówki i straty często się wyrównują, bo do lepszego świata odszedł samiec owcy grzywiastej, ten który jeszcze miesiąc temu dumnie prezentował się na półce skalnej. W ten oto sposób w zoo została piątka arui – cztery samice i jeden młodziutki samiec.
Nadal trwają poszukiwania samicy dla dwójki samców gorala mieszkających na sąsiednim wybiegu. Z powodu małej różnorodności genetycznej w ogrodach zoologicznych jest to zadanie niełatwe.
Na kolejnym wybiegu urzędują alpaki.
Kolejnym przystankiem jest wybieg żubrów, które stoją tuż przy swoim ogrodzeniu.
Natomiast fauna Australii (tj. emu i walabie Bennetta) zażywają kąpieli słonecznych i niechętnie podchodzą do płotu.
Stąd mam już niedaleko do domku surykatek. Tu zaczyna się kolejna próba zrobienia zdjęcia, tym razem rzecz jasna surykatce, która biega wzdłuż szyby jak opętana. Na szczęście mam swoje sposoby .
Jedna z surykatek ma trochę pokiereszowany pyszczek. Jednak ogarnia mnie zwątpienie, gdy pewna pani pokazuje swojemu dziecku „domek surogatek”. Kolejne na mojej trasie są woliery puszczyków, sów śnieżnych i puchaczy.
Mijam jeszcze pusty wybieg jeżozwierza Tuptusia (lokator na zimowisku) i natykam się na kolejne okazy żubra i kangura. Z tym że jako zabawki dla dzieci.
Nie sposób też pooglądać ptactwo wodne urzędujące na pobliskim wybiegu ze stawem.
Kolejnym punktem jest ptaszarnia. W tej niestety dziś dość spokojnie.
Ostatnio niespełna godzinę rozmawiałem z opiekunem ptaków w ptaszarni na temat, rzecz jasna, ptaków. Gorące pozdrowienia dla ich opiekuna. Zaczyna już mi się udzielać gorąca temperatura panująca w pawilonie, więc wychodzę idąc prosto do Nufiego i Wolty. Niedźwiedzie wylegują się na słońcu, w dodatku leżą blisko siebie. Nufi na półce z drewna, Wolta prawie pod nim.
Wracając spotykam jeszcze jedno wolno żyjące zwierzę, a mianowicie łaciatego kota, który chętnie się do mnie łasi.
Wychodząc oddaję kupon konkursowy (krzyżówkę z okazji kampanii EAZA) w kasie. Stąd niedaleka droga na dworzec autobusowy.
Szkoda, że arui sobie nie poradził – mam nadzieję, że Wrocławski będzie miał więcej szczęścia. Za to osiołek to lekka rekompensata 🙂
Bardzo podobają mi się też żubro-kangurze zabawki… we Wrocławiu można tylko oglądać wszystkie figury – a tu dzieciaki na pewno mają mega frajdę wspinając się na żubra, czy wchodząc do torby kangura! 😀
Jeżeli chodzi o Nufiego i Woltą to przesłałem Wam jeszcze kilka zdjęć. Na zdjęciu, które jest teraz Wolta leży dalej (zaraz gdy przyszedłem do zoo), potem (jakieś pół godziny później) przysunęła się dużo bliżej.