Jak Gwizdek został pływakiem – tapir anta z Nowego ZOO w Poznaniu.

Widzieliście kiedyś pływającego i nurkującego tapira? Jeśli tak, to wiecie jak fantastycznie wygląda prujący w wodzie tapir, który co chwila pod nią znika i wyłania się kilka metrów dalej.
Jeśli nie widzieliście – to zobaczycie:).

Gwizdek - tapir anta (Nowe ZOO Poznań)

W poznańskim Nowym ZOO mieszkają obecnie dwa tapiry anta – samica Madzia i samiec Gwizdek. Mają do dyspozycji jeden z najlepszych wybiegów w całym ogrodzie – rozległą przestrzeń nad stawem, określaną jako wybieg Ameryki Południowej. Oprócz tapirów, mieszkają tam jeszcze nandu, kapibary i mrówkojady! Te ostatnie z pewnych względów bywają tam jednak nieco rzadziej, dlatego najczęściej możemy na trawiastej przestrzeni zobaczyć dwa wielkie tapirze cielska, wygrzewające się w słońcu.
Zdarza się jednak, że możemy też zobaczyć tapira spacerującego, ot, na przykład wąchającego bez:

Tapir anta - Nowe ZOO Poznań

Pamiętamy jednak, że zamieszkujący Amerykę Południową tapir żyje głównie w tropikalnych lasach deszczowych, nad brzegami rzek, bagien i obszarach zalewowych. W związku z tym doskonale pływa i nurkuje pod wodą – woda jest bowiem świetnym schronieniem przed licznymi drapieżnikami (pumy, jaguary, anakondy, kajmany), które czyhają na wyjątkowo spokojnego zwierzaka, jakim jest tapir. W dodatku dość bezbronnego – bo poza solidnymi rozmiarami i talentem pływacko-nurkowym tapiry wielu atutów w starciu z rywalem niestety nie mają.
Pływać jednak nie tylko potrafią doskonale, co i bardzo lubią:).

Tapir Gwizdek moczy nogi w stawie

Podczas naszej piątkowej wyprawy do Nowego ZOO kolejny już raz mieliśmy okazję zaobserwować, że co innego tapir na lądzie, a co innego w wodzie.
Gwizdek, samiec z poznańskiego ZOO, jest tapirem średniej wielkości – ssak to dość duży, zwalisty, długości około 2 metrów, wysokości jednego i wadze dochodzącej pewnie do 250 kg. Kawał zwierza. Najczęściej więc leży jak klucha w trawie lub gdzieś pod krzakiem, ewentualnie przechadza się (najczęściej wraz ze swoją towarzyszką Madzią) po przestronnym wybiegu, tuż obok nandu, kapibar i – nieco rzadziej niestety- mrówkojadów.
Czasem jednak tapira najdzie chętka na małą kąpiel – czy to upał, czy po prostu chęć popływania. Tak też było w ostatni piątek. Gwizdek najpierw podreptał po wybiegu, zajrzał do bzowego zagajnika, zamoczył tapirze nogi w narożniku stawu po czym podreptał do kręcącego się na swoim małym wybiegu przy chatce mrówkojadów Eskado.
Następnie wrócił nad skraj stawu…

Wejść, czy nie wejść?

Zanurzył się nieco w stawie…

Wejść!

Po czym pewnym a tapirzym ruchem poszedł mocno w wodę i urządził sobie małą rundkę w ogrodzonej części stawu, co raz to dając solidnego nura pod wodę.

Spodobało mu się tak bardzo, że postanowił przepłynąć staw na całej długości jego przylegania do wybiegu południowoamerykańskiego – a płynął tak szybko, że trudno było za nim nadążyć. Co więcej, w pewnym momencie dał takiego nura, że straciliśmy go z oczu…

Po chwili jednak, na nawrocie, spod wody wyłoniła się uśmiechnięta głowa tapira – Gwizdek przepłynął pod woda co najmniej kilkanaście metrów!

Kto jest najlepszym pływakiem w ZOO?

I płynął dalej, w towarzystwie nie speszonych jego obecnością krzyżówek:).

A potem to już był tylko tapir płynący w stronę zachodzącego słońca:).

Kurs na zachód!

W pływającym tapirze najbardziej niesamowite jest to, co uderza także w przypadku obserwacji fok – pewna nieporadność i ospałość ruchów na lądzie (choć tapir przy foce to i tak prawdziwy mistrz gracji:) i niezwykła zwrotność i szybkość w wodzie.
Widzimy tapira sunącego z niezwykłą prędkością z wystawioną nad powierzchnią wody głową:

Płyniemy...

po czym nagle następuje pełne zanurzenie:

Nurkujemy...

i…szukaj tapira w wodzie. Tyle go widzieli:).

Gwizdek, jeden z najlepszych pływaków w zoo. Teraz tylko czekamy na Eskado (ten jak na razie ograniczył się tylko do zamoczenia nóg w stawie – patrz główne zdjęcie na stronie:) boć to pływak równie wybitny – ale do tego jeszcze wrócimy…

pod wodą

21 comments on “Jak Gwizdek został pływakiem – tapir anta z Nowego ZOO w Poznaniu.

    • Wybieg Ameryki Południowej w poznańskim Nowym ZOO zamieszkują 4 gatunki zwierząt – tapiry, kapibary, nandu i mrówkojady właśnie.
      Problemy pojawiły się już latem zeszłego roku, kiedy to wielu zwiedzających miało pretensje, że mrówkojadów na wybiegu często nie ma. ZOO tłumaczyło to faktem, że…są, tyle że pochowane w krzakach. Fakt – bywało i tak. Jesienią kwestia była bardziej oczywista – Guapa urodziła małego mrówkojada, dlatego aż do wiosny przebywała z nim w chatce na zapleczu hodowlanym, niedostępnym dla zwiedzających. Eskado bywał wtedy na wybiegu dosyć często.
      Zima – wiadomo, mrówkojady przebywały w chatce. Wiosną jednak sytuacja z ich nieobecnością, tudzież obecnością niezbyt częstą (od kwietnia nam udawało się zobaczyć mrówkojada na wybiegu mniej więcej w połowie przypadków) wróciła.
      Właściwie trudno powiedzieć, dlaczego. ZOO tłumaczy to tym, iż po powiększeniu się stada wikunii trochę zmienił się układ sił na wybiegu, dlatego zwierzaki wypuszczane są wahadłowo – nie wszystkie gatunki są wtedy równocześnie. Właściwie układ tapiry-nandu-kapibary nie prowokuje żadnych trudności, pojawienie się mrówkojada już jednak tak. Sytuacja ta ma się niebawem unormowac, prowadzone są bowiem działania mające zlikwidowac ów problem.
      Pamiętajmy też, że mrówkojad śpi 15 godzin na dobę i często nie ma go na wybiegu, bo po prostu śpi w chatce – inna rzecz, że fatalnym rozwiązaniem jest to, że w Poznaniu – nie tak jak w Opolu i w Warszawie – zwiedzający nie mają wglądu do chatki mrówkojadów. Poza tym mrówkojada na wybiegu najłatwiej zobaczyć albo z samego rana, albo po południu tudzież pod wieczór, kiedy jest najbardziej aktywny. Sprzyja temu także pogoda – chętniej wychodzi na wybieg gdy jest trochę chłodniej albo zbiera się na deszcz (lub chwilę po tym, jak już przestanie padać:).
      Czasem po prostu nie chce wyjść – a nikt go na siłę nie wpuści na wybieg (inna rzecz, że czasem nie chce do chatki wrócić i siłą niemal trzeba go do tej chatki zaganiać).
      To jednak tylko część prawdy – inna sprawa, że nie byłoby problemu, gdyby wzorem Opola i Warszawy tak skonstruować chatkę mrówkojadów, żeby każdy mógł mieć do niej dostęp – mrówkojada nie ma na wybiegu? Ok, no to siedzi w chatce.
      Warto jednak czasem pamiętać, że trzeba mieć tez cierpliwość – to, ze zwierzaka nie ma w danej chwili, nie znaczy że zaraz się nie pojawi (kilka razy zdarzyło się, że najpierw go nie widzieliśmy, ale gdy wróciliśmy do niego za jakiś czas, już buszował po wybiegu).
      Inna rzecz, że i tak zawsze marudzimy, gdy jednak nie ma go na wybiegu i ubolewamy, że chatka jest ogólnie niedostępna…

  1. Rewelacyjny artykuł, zdjęcia i filmiki! Dziękuję, czytanie sprawiło mi niemałą przyjemność, bo tapiry bardzo lubię! 🙂

  2. Ale prawie taka długa jak sam artykuł (odejmując zdjęcia)… 🙂
    To ja, dla wyrównania (będę bronić tapirów) poproszę o odpowiedź na pytanie: czy znacie jakieś ciekawostki o Gwizdku i Madzi? Ich charaktery? Ulubione zachowania? Często jesteście w zoo, to może coś zaobserwowaliście?

    • Ależ tapirów bronić wcale nie trzeba – to również jedni z naszych ulubieńców i zawsze chętnie poświęcamy im trochę miejsca. Tym bardziej, że to bezpośredni sąsiedzi mrówkojadów.
      Co nieco o upodobaniach Madzi i Gwizdka napisaliśmy w powyższej notce.
      Madzia i Gwizdek od lat tworzą bardzo udaną parę. Pierwszy w Poznaniu pojawił się Gwizdek, w 2002 roku z zoo w holenderskim Arnhem przyjechała do niego Madzia. W maju 2004 doczekali się potomstwa.
      Uwielbiają spać, tudzież wylegiwac się w trawie lub pod krzakiem i zażywać kąpieli słonecznych. Są też wielkimi amatorami kąpieli – szczególnie efektownie wyglądają dwa kąpiące się tapiry – https://mrowkojad.files.wordpress.com/2009/10/dsc01846.jpg?w=468&h=263
      Są niezwykle chętne do zabawy, pamiętac jednak należy, że choć wyglądają niegroźnie, to wazą ponad 200 kg i niechcący mogą przygwoździć do płotu. O naszej wizycie w ich chatce pisaliśmy tutaj – https://mrowkojad.wordpress.com/2009/10/29/bohaterowie-dnia-czyli-co-sie-dzialo-po-wyjsciu-z-chatki-mrowkojadow/
      To niesamowite śpiochy i leniuchy, ale kiedy trzeba, są też aktywne i chętne do zabawy.
      No i uwielbiają jeść:). A z drobnych przyjemności – wielce cenią sobie drapanie po brzuchu:).
      Nas rozbroiła jeszcze jedna sprawa – bardzo czesto zdarza się, że w swojej chatce śpią razem z …kapibarami, które często przychodzą do nich w odwiedziny!
      Tapiry dogadują się także z mrówkojadami, choć czasem zdarzało się, że niechcący Gwizdek znalazł się na ścieżce, którą pędził akurat Eskado i kończyło się małymi zadrapaniami na skórze tego pierwszego – nigdy jednak nic poważnego się nie stało…

  3. I tak najlepsze są mrówkojady w W-wie – mogą wyjść zawsze a nigdy ich nie ma na wybiegu 😛

    no i nie to żebym się czepiał ale na wtorek czyli chyba dzisiaj był zapowiadany materiał o ptaszarni, gadziarni oraz dydaktyce toruńskiego zoo – a jak na razie widzę tylko jeden artykuł opublikowany w dniu dzisiejszym więc na Toruń miejsce się znajdzie – w końcu to najdłużej wyczekiwany artykuł na stronie … (bo nie wiem czy zapowiadane dawno temu rankingi pod względem ceny biletów, oraz stron internetowych ogrodów się ukażą)

    • Eh, problem w tym, że tematów moc, a z czasem znacznie gorzej…
      O warszawskich mrówkojadach napiszemy niedługo, bo odwiedziliśmy je w zeszłą niedzielę w ich chatce na zapleczu hodowlanym i mamy trochę materiałów o nich.
      Materiał o Toruniu będzie, ale na jutro.

      Natomiast ranking cen biletów i stron www będą musiały jeszcze trochę poczekać.
      Niestety, wszystko to wymaga dużej ilości czasu, a z tym bywa różnie…

  4. A tapiry mają pokaźne zęby jednak więc rodzi mi się pytanie (w sumie już się urodziło hehe :p ) czy mogą być niebezpieczne dla ludzi i zrobić krzywdę czy też raczej nie?

    • Eee tam. To koniowate jakby nie było. Co to jest 200 kg i takie zęby w porównaniu z koniem? Koń też może przygwoździć (albo nadepnąć, o ugryzieniu lub porządnym kopie nie wspominając) ale trzeba wiedzieć jak się obchodzić z roślinożercą. Z każdym. Pękałam ze śmiechu (w duchu) jak pani strażniczka z ośrodka żubrów w Smardzewicach opowiadała jakie to są groźne zwierzęta, no kilery normalnie… Hehe. Ja nie mówię, że można sobie podejść do żubra tak ot, z wyciągniętą łapą do głaskania ale w życiu nie uwierzę, że zaatakowałby mnie bez powodu, z żądzą mordu w oczach.
      Ale wam zazdroszczę, że głaskaliście tapiry… Jeju, co trzeba zrobić, żeby móc wejść na wybieg, do chatki i pogłaskać takie cudo?…

      • Pamiętajmy, że mimo wszystko to jednak dziki zwierz i jest dużo bardziej nieprzewidywalny niż koń. Poza tym ma niesamowitą siłę – i nie o to chodzi, że zaatakuje, tylko niechcący może przygnieść – coś o tym wiemy – napierający na nas tapir, podczas gdy my mamy za sobą tylko siatkę płotu – no, można się wystraszyć::). Ale celowo raczej nic nie zrobi!
        Żubr mordu w oczach nie ma, ale tu chodzi o rozmiary i siłę zwierzaka – przypadkiem moze wyrzadzić krzywde. Przykładem są niemal wszystkie wypadki w zoo z udziałem słoni – to niemal zawsze były wypadki polegające na przypadkowym przygnieceniu opiekuna.
        Ale nie o tym.

        A tapiry odwiedzamy za każdym razem, gdy odwiedzamy mrówkojady, boć to przecie sąsiedzi. Wielką frajdę mieliśmy podczas jednej z wizyt, gdy na chwilę weszliśmy na wybieg Ameryki Południowej – i byliśmy na nim jedynym gatunkiem:)

  5. „Pękałam ze śmiechu (w duchu) jak pani strażniczka z ośrodka żubrów w Smardzewicach opowiadała jakie to są groźne zwierzęta, no kilery normalnie…”

    A dlaczego to takie smieszne?

    • Pytanie zadane przez anonima chyba nie jest warte odpowiedzi…
      Poza tym odpowiedź jest w moim komentarzu.

    • Możliwe że miała rację – najwięcej ludzi na świecie co roku zabijają nie jadowite kobry w Indiach czy Nepalu, nie Tygrysy w Chinach lub na Syberii, nie Lwy na sawannach a grube ociężałe i roślinożerne hipopotamy. Podejrzewam że zwłaszcza w okresie godowym żubry mogą być strasznie „upierdliwe” i jakby się rzuciła taka żywa tona na kogoś jeszcze zahaczając rogami to na serio mogłaby być niebezpieczna.

  6. Podpisałem się „odpowiedz”. Zły nick?

    Zapytałem z jednego powodu: ten śmiech wywołała znajomość tematu, czy lewacko-franciszkańskie podejście do zwierzątek?

    Taka ciekawość.

    Bez obrazy oczywiście.

    „To jednak tylko część prawdy – inna sprawa, że nie byłoby problemu, gdyby wzorem Opola i Warszawy tak skonstruować chatkę mrówkojadów, żeby każdy mógł mieć do niej dostęp – mrówkojada nie ma na wybiegu? Ok, no to siedzi w chatce.”

    Przyczyna niestety prosta. Kasy na zoolog w tym mieście brak. Trzeba budować stadiony nie stajenki :/

    • Nastawiamy się raczej na konstruktywną krytykę i faktyczne możliwości danych placówek. W przypadku Poznania bardziej trzeba by było biadolić na miasto i prezydenta, ale uznaliśmy, że nie od biadolenia będziemy. Wszyscy biadolą.

Dodaj odpowiedź do odpowiedz Anuluj pisanie odpowiedzi